Powrot do strony "Biskup Tadeusz"
Alkoholu pelne Niebiosa
Biskup lka z radosci otwiera prezenty
W salonie ktos gada glosno jak najety
Brzask poranka zwabia licznych tutaj gosci
Cala okolica umiera z zazdrosci
Biskup w kwiecie wieku tancuje na stole
"Zaraz nastepnego bazanta wpierdole!
Lubie ja te ptaszki podjadac bez liku
I popijac woda, potem robie siku!"
Wtem za oknem slychac powozu odglosy
To Thomas juz przybyl, stoi w progu bosy
Spocily mu sie nogi w zaciasnych trzewikach
Teraz przy koszuli majstruje guzikach
Kupe mu sie tez chce jak i nigdy w zyciu
Dzisiaj chyba musi zapomniec o piciu
W drodze wpieprzyl cale pudelko landrynek
Mdli go, nie ma nawet ciagot do dziewczynek
Polozy sie chyba, wypocznie w salonie
Nim polozy lapy na gosposi lonie
Albo lepiej uda sie on do sypialni
Ciuchy zas zostawi w plebalnianej pralni
Biskup go przywital okrzykiem radosci
I w stan oslupienia postawil swych gosci
Lecz zabawa nadal kreci sie radosnie
A wieczorem cale towarzystwo posnie
Zajaczki pieczone trawia sie w zoladkach
Juz kilku pijaczkow spoczelo na grzadkach
Ciezarem swych cialek przygnietli truskawki
Smrod wodki przenika slodki zapach trawki
Jeden wzial tez chyba jakies nowe proszki
Przed oczami migaja mu kolorowe groszki
Motylki tez lataja mu ponad chmurami
"Dobrze sie uwalic czyms troche czasami!"
Henio, syn piekarza wyrzygal bazanta
Uwalajac nimi kowala trabanta
Ten z kolei uwiodl mu nowa panienke
Osikal mu w zemscie rozowa syrenke
"Mordobicie chyba jest nieuniknione"
To slychac westchnienie kucharki zmartwionej
Przeczucie sie spelnia , krew sie dzis poleje
A jutro klepsydra zawisnie na kosciele
"Trza przemoc powstrzymac i zamknac gagatki
W geby im powtykac jakies brudne szmatki
I zamknac w piwnicy do koncowki balu
Niech do spokojnosci dojda tam pomalu"