Strona glowna

Powrot do strony "Biskup Tadeusz"

Napad dresiarzy

Powoz powolutku rusza sobie w droge
Cathy juz zaklada se noge na noge
Puszcza sobie baka, otwiera okienko
Oj nielatwo to jest byc stara panienka

Zaraz tez szybciutko okienko zamyka
Lecz odor od szamba do wozu przenika
Jozkowi sie zbiera pewno na rzyganie
Oj nielatwe to bedzie do domu wracanie

Pojazd juz przyspiesza i gna coraz predzej
I dudni, i stuka, lomoce i pedzi,
A dokad? A dokad? A dokad? Na wprost!
Do Amor przez laki, przez rzeke, przez most,

Przez gory, przez tunel, przez pola, przez las,
I spieszy sie, spieszy, by zdazyc na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to , tak to to, tak to to.

Nagle hamowanie pojazd rzuca w lewo
Cathy na podloge wodeczke rozlewo
I okno otwiera by pogrozic reka
Lecz widzac dresiarzy zamyka je predko

W lasku tym od dawna dresiarze grasuja
I mlodziutkie panny napastowywuja
Cathy, choc nie mloda, ciagle sie ich boi
Mimo ze po mordzie lala juz tych gnoi

Kiedy razem z Liza Do Niebios jechaly
Dwa tygodnie temu, do rowu wjechaly
I gdy wyszly z wozu nasze piekne siosty
Poczuly na szyi nozyk bardzo ostry

Tuz obok Beema w krzakach zbunkrowana
I banda dresiarzy kompletnie zalana
Cathy miala jednak refleksu troszeczke 
Zaproponowala kolesiom wodeczke

Wszystko poszlo gladko jak w jakiejs powiesci
Chociaz do dzis mi sie w glowie to nie miesci
Ze dwie mlode panny za pomoca flaszki
Skonczyly dresiarzy pijackie igraszki

Po jakiejs godzinie przyjechaly gliny
I tak zakonczono dresiarzy wyczyny
Cathy wie ze dlugo zwlekac znow nie moze
Mysli sobie pieknie : "Poradz cos mi Boze

Za wszystko przeprosze, za wszysko zaplace"
Wtem za oknem widzi jakas lysa glace
Szybko w reke chwyta czerwoniutka cegle
No sie opiera o drzwi przeciwlegle

Cegle ta w powozie wozi zawsze Biskup
By moc sie obronic przy napadzie chlystkow
Gdy drzwi sie otwarly, jakas postac widac
Cathy hejze dalej cegieleczka smigac

Po mordzie dresiarza rypnela raz, drugi
Ten sie nagle zachwial i pada jak dlugi
Podbiega wiec inny, chce kumpla obronic
Cathy sobie mysli :"To chyba nie koniec"

I dalej ciegielka sie wiec zamachuje
Przy okazji krzyczac : "Ale z was sa luje
Chamy i pijaki ! Wszyskim wam powpieprzam"
Ta wypowiedz mogla byc by jednak lepsza

Wszyscy wiec dresierze patrza oniemiali
Jak panna cegielka ich kolesia wali
Pustej czaszki oddwiek sluchac juz rezonans
Banda chlystkow krzyczy : "Chyba nic tu po nas"

Jeden z nich ponadto powiedzial drugiemu :
"Ona nam wpieprzyla dwa tygodnie temu
Jak z druga idiotka do Niebios jechaly
I niczego sobie dac zrobic nie chcialy"

Szybko wiec dresiarze kolesi zwijaja 
I do swej Beemy predko zasiadaja
Z piskiem opon durnie, pedza kolo sadu
Cathy sobie mysli : "Ale dalam czadu"

Ze swej strony, Jozek, tez sie nie poddawal
I ataki chlystkow dzielnie wienc odprawial
Lecz kiedy jednemu spadly adidasy
Jozek poczul fetor - taki pierwszej klasy

No a ze z zoladkiem mial pewne problemu
A do tego dodac spaliny Beemy
Chlopcy zrozumieli co sie tutaj stanie
Kiedy to woznica rozpoczal rzyganie

Zanim go puscili zdozyl im pobrudzic
Nowiutkie dresiki. Nie ma sie co ludzic
Ze nowe ubranka trzeba bedzie kupic
Wiec trzeba na drodze komus znow przydupic

Cathy do woznicy rzecze wiec te slowa :
"Napady w tym miejscu to jest rzecz nie nowa,
Dalej Jozek, predko ! Pognaj mlode konie
Jedzmy do Amorow przez pola i blonie"

Dalsza czesc podrozy minela jak z platka
Pod kolami skrzypi juz wjazdowa kladka
A Klotylda z Liza stoja na balkonie
Biskup trzyma reke na Klotyldy lonie