Strona glowna

Powrot do strony "Biskup Tadeusz"

Powrot do Amorow

Cathy juz wtrabila rosolku talezyk
Wyglada wiec na dwor, Jozka wzrokiem mierzy
Wyrzygany pewnie wracac chce do domu
Wiec ja tez sie wymkne nie mowiac nikomu

Zaklada wiec Cathy swa ladna bluzeczke
I miodu na droge bierze buteleczke
Co Agata dala gdyz miodzik jest pycha
Oj przydala by sie tu jeszcze zagrycha

Biegnie wiec do kuchni by zrobic zapasy
I od progu wola : "Dajta mi kielbasy !
I tego tam w rogu. Co to ? Poledwica ?"
Ladna i rozowa jak kucharki lica 

Jeszcze kabanosy i male parowki
Cathy juz zaluje ze nie ma gotowki
Aby dac kucharce za ladny salceson
Ktory jutro z rana miastowe przyniesom

Miala by wymowke juz bedac w Amorach
By do Niebios wrocic kiedy przyjdzie pora
Po ten salcesonik przyjechac w niedziele
Kiedy to Antoni bylby w swym kosciele

Unikla by wtedy jego nahalnosci
"Oj, szynke mi podaj. Moze ta bez kosci"
Agata sie wlecze, szura obcasami
Podaje tez Catny i pentko salami

Wszystko to w torebki laduje z Karfuru
Cathy zas za oknem widzi kawal muru
I Euzebie co bagaz do wozu laduje
No i Jozek stary ono pielegnuje

Lapie wiec siateczki nasza bohaterka
W lustereczko jeszcze szybko sobie zerka
I dalej do bryczki z calym tym miesiwem
Jozek czeka na nia i beka se piwem

Cathy ma nadzieje ze nie bedzie korkow
Woznica sie drapie reka przy rozporku
Euzebia ladowac konczy wszystkie paki
Na polu przy plocie rosna se buraki

"No dalej do wozu" - mowi juz woznica
Cathy wsiada godnie jak ruska caryca
Na miekkim siedzonku lezy poduszeczka
Nie bedzie bolala ja w drodze dupeczka